sobota, 21 stycznia 2012

Na zdrowie

Co prawda jestem zdrowy jak... Jak to było w tym przysłowiu? Ryba? Raczej jestem ciepły :).
Trafiłem przypadkiem :-) na książkę Thorwalda Dethlewsona i Rudigera Dahlke pod tytułem: "Przez chorobę do samopoznania".
I już na początku taki fragment:

"Choroba oznacza więc odejście od harmonii czy też zakwestionowanie zrównoważonego dotychczas porządku (później przekonamy się, że, widziana pod innym kątem, choroba jest właściwie ustanowieniem równowagi (podkreślenie moje)). Zakłócenie harmonii dokonuje się jednak w świadomości na płaszczyźnie informacji i objawia się jedynie w ciele. Ciało jest zatem sferą objawiania się i urzeczywistniania świadomości, a tym samym także wszystkich procesów i zmian, które dokonują się w świadomości. Tak jak cały świat materialny jest jedynie sceną, na której przyjmuje kształt gra archetypów, stając się w ten sposób alegorią, tak i materialne ciało jest sceną, na której obrazy świadomości pragną uzyskać swój wyraz. Dlatego gdy świadomość człowieka popada w stan nierównowagi, staje się to widoczne i odczuwalne w jego ciele jako symptom. Stąd wprowadzającym w błąd jest twierdzenie, że ciało jest chore - chory może być jedynie człowiek - natomiast owo bycie chorym objawia się w ciele jako symptom. (Gdy wystawia się tragedię, przecież nie scena jest tragiczna, lecz utwór!)

Symptomów jest wiele - ale wszystkie są wyrazem jednego i tego samego zdarzenia, które nazywamy chorobą, a które zawsze dokonuje się w świadomości człowieka. Tak jak ciało nie może być bez świadomości, tak też bez świadomości nie może "chorować". W tym miejscu zapewne zrozumiałe stanie się zastrzeżenie, że nie akceptujemy przyjętego dziś powszechnie podziału na choroby somatyczne, psychosomatyczne, psychiczne i umysłowe. Tego rodzaju koncepcja raczej utrudnia niż ułatwia możliwość rozumienia istoty rzeczy.(...)

(...) Tutaj tkwi różnica między zwalczaniem a transmutowaniem choroby. Wyleczenie rodzi się wyłącznie z transmutowanej choroby, a nigdy z przezwyciężonego symptomu, gdyż wyleczenie zakłada, jeśli spojrzymy na to z samego tylko językowego punktu widzenia, że człowiek jest zdrowszy, a to znaczy w większym stopniu cały, doskonalszy. (Niedozwolony z punktu widzenia gramatyki stopień wyższy od przymiotnika cały oznacza tu tyle co bliższy całości - słowo wyleczony stopniuje się równie trudno.) Wyleczenie oznacza zawsze zbliżenie się do stanu zdrowia, do owej całościowej świadomości, którą zwie się także oświeceniem. Wyleczenie polega na dołączeniu do niej elementu brakującego, jest zatem niemożliwe bez rozszerzenia świadomości. Choroba i zdrowie są parą pojęć, które odnoszą się tylko do świadomości i nie mają zastosowania do ciała - ciało nie może być ani chore, ani zdrowe. Mogą się w nim jedynie odzwierciedlać odpowiadające tym pojęciom stany świadomości."

Zapowiada się ciekawie.

1 komentarz:

  1. Witam

    Zapraszam wszystkich szukających prawdy w dzisiejszym świecie www.czujnyobywatel.blogspot.com
    Odwiedzam wielu, liczę na rewanż :)

    OdpowiedzUsuń