poniedziałek, 30 stycznia 2012

Jeszcze o MISJI

Fajna bajka, ta MISJA.
Byłaby. Gdyby.

Ile razy natykam się w tych wszystkich "duchowych dziełach" na wroga , tyle razy zapala mi się czerwona lampka.
Jest pan bardzo przekonujący, panie Michel, zwłaszcza, że widać różnicę pomiędzy tą częścią, która jest przekazem, a tą, którą sam pan określa, jako własną.

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie... No właśnie.
Buduje pan na..., nazwijmy to - buncie. Tak jest delikatnie. :)

Jeśli coś jest budowane na buncie, to to nie może być trwałe. Dobre.
Czyli ma niewiele wspólnego z prawdą.

I - co charakterystyczne dla większości takich utworów z wrogiem w założeniu - tym wrogiem jest zazwyczaj religia rzymskokatolicka.
Nie baptyści, nie zielonoświątkowcy, czy inni muzułmanie, ale właśnie Rzym jest wrogiem.
Gdzie jest więcej straszenia Bogiem? U protestantów, muzułmanów, czy u rzymskich katolików?

Mogę przełknąć, że Mojżesz był Egipcjaninem. Ani w tym agresji, ani większego znaczenia dla istoty sprawy.
Ale jeśli wyłazi spod kołdry strach przed Rzymem, to całość jest mało wiarygodna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz